Strona Główna | | | Impressum | | | Kariera | tel.:(+48) 22 440 15 00 |
| creditreform@creditreform.pl |
Dane liczbowe może nie są jeszcze zbyt alarmujące. Przychody ujawnione w sprawozdaniu finansowym za drugi kwartał 2018 roku wyniosły 13,23 mld USD. To wzrost o 42 proc. rok do roku, ale giełdowe prognozy przewidywały 13,3 mld USD. Liczba aktywnych użytkowników miesięcznie to (bagatela!) 2,23 miliarda osób. Znów mamy wzrost – tym razem o 11 proc. rok do roku, przy czym prognozowano 2,25 miliarda. To jednak wystarczyło, by wartość rynkowa giganta spadła w ciągu jednego dnia aż o 20 proc. (około 120 miliardów USD). Dodatkowo pojawiły się wieści, że liczba użytkowników w Europie zmniejszyła się. To wystarczy, aby Mark Zuckerberg porządnie się zmartwił. Ale może to my powinniśmy martwić się Facebookiem?
Mark Zuckerberg chce, żebyś myślał, że wszystko jest w porządku. Kiedy już skończył przepraszać amerykański Kongres na początku tego roku, zapewnił nas, że posiadamy pełną kontrolę nad naszymi danymi, a ponieważ Facebook nie jest monopolistą, mamy mnóstwo innych platform mediów społecznościowych, do których można się przenieść. Prawdą jest jednak to, że Zuckerberg wie, że większość ludzi nie ma zielonego pojęcia o prywatności w Internecie. Wie, że wszyscy się spieszymy, aby kliknąć "zgadzam się" bez wahania i będziemy nadal korzystać z Facebooka, niezależnie od tego, jak szokujący jest najnowszy skandal związany z danymi. Co więcej, bezpieczni nie są nawet ludzie, którzy nie korzystają z mediów społecznościowych, albo nie zamieszczali statusu od lat. Wielu zapomina, że Facebook posiada Messenger, Instagram, WhatsApp i Oculus. Nawet jeśli nie zaktualizowałeś swojego statusu od lat, Facebook nadal ma szczegółowy i prawdopodobnie dokładny profil Ciebie, który sprzedaje reklamodawcom. Dane z Facebooka wykraczają poza posty i lokalizacje. Analizując polubienia i interakcje, Facebook może wydedukować prywatne informacje, których nigdy nie zgodziłbyś się udostępnić. Robi to z zaskakującą dokładnością.