Strona Główna | | | Impressum | | | Kariera | tel.:(+48) 22 440 15 00 |
| creditreform@creditreform.pl |
Mogłoby się wydawać, że trudne warunki rynkowe i ograniczenia spowodowane licznymi blokadami spowodują lawinę bankructw firm. Paradoksalnie, liczba firm, które upadły, jednak zmniejszyła się. Taka sytuacja jest obserwowana nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach na całym świecie. Skąd ten paradoks?
Ogólnie, liczba upadłości w 2020 r. spadła aż o 12 proc. Z jednej strony jest to konsekwencja działań pomocowych, które miały wspierać przedsiębiorstwa w czasie kryzysu. Z drugiej strony chodzi o uproszczone procedury układowe, które są korzystne zarówno dla firm z problemami, jak i ich wierzycieli. Postępowania te są bardzo szybkie i nie wymagają ogłoszenia przez sądy, a jedynie zamieszczenia informacji w monitorze sądowym i gospodarczym. Ponadto dłużnik ma cztery miesiące na prowadzenie postępowania – w tym czasie jest chroniony przed egzekucją zobowiązań. Wszelkie egzekucje w tym okresie są nieskuteczne – dlatego jest to narzędzie, z którego korzystało wiele firm podczas pandemii.
Eksperci uważają, że obecnie nie należy oceniać, czy takie zmiany w systemie prawnym przyniosły oczekiwane rezultaty, ponieważ polska gospodarka wchodzi w fazę ożywienia i skala ta nie byłaby wiarygodna. - Mało wiarygodne są także liczby wskazujące na mniejszą liczbę upadłości. Tak naprawdę, powinniśmy spojrzeć nie na same upadłości, ale na sumę wszystkich postępowań, a tych było znacznie więcej - mówi Magdalena Maciejewska, kierownik Działu Informacji w Creditreform Polska.
Jej zdaniem, samych postępowań, czyli zarówno spraw zakończonych upadłością, jak i tradycyjnych restrukturyzacji oraz uproszczonych postępowań było w 2020 roku prawdopodobnie dwukrotnie więcej niż w 2019. A rok 2021 może okazać się jeszcze gorszy, ponieważ środki z tarcz finansowych dawno się wyczerpały.